Kolejna spontaniczna okazja, tym razem wydarzenie większego kalibru. Celem był Europejski Kongres Gospodarczy, a punktem wyjścia – mikołowski rynek.
Tym razem poza godzinami szczytu, ale we wczorajszej zagadce znajdowała się jedna pułapka, choć można ją było łatwo odgadnąć na podstawie zdjęcia. Każde wydarzenie w Spodku albo w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach wiąże się z zapełnieniem wszystkich parkingów w okolicy. I tym razem nie było inaczej.
Równo o 10:20 z rynku w Mikołowie ruszyła dwójka naszych zawodników. Cel był jeden: zdążyć na panel o transporcie publicznym na kongresie. Jeden z nich po kilku minutach dotarł na opóźniony o 3 minuty pociąg Kolei Śląskich z Bohumina. Drugi wsiadł w samochód zaparkowany na pobliskim parkingu. Nawierzchnia drogi była mokra po intensywnych opadach, natomiast w klasycznym taborze Kolei Śląskich frekwencja była spora, ale jechało się dość wygodnie.
Już podczas panelu dyskusyjnego prezes Kolei Dolnośląskich wspominał, że najważniejszy jest problem ostatniej mili. W tym przypadku rzeczywiście dał nam się on we znaki. Kierowca musiał się dużo najeździć, żeby znaleźć ostatnie miejsce parkingowe na Koszutce. Natomiast zawodnik z pociągu chciał wypożyczyć Katowicki Rower Miejski. Za pierwszym razem wpisał do aplikacji na smartfonie numer nie tego roweru, który potrzebował. Kiedy w końcu go odnalazł (całe szczęście na tej samej stacji), okazało się, że jest spięty z innym rowerem. W końcu spróbował z trzecim, ale ten nie wypiął mu się z elektrozamka, a że akurat jechał tramwaj 19, skorzystał z taryfy odległościowej na karcie ŚKUP (dodatkowe 2,20 zł). Wnioski klasycznie na mapce.